27 berlińska Długa Noc Muzeów wbrew nazwie upłynęła nam bardzo szybko. W ciągu 7 godzin udało nam się odwiedzić “tylko” cztery (z ponad 90 w ofercie) muzea i instytucje biorące udział w imprezie. Z Polic wyruszyliśmy dwoma busami równo o godz. 15.00. Niestety na 50 km przed rogatkami Berlina napotkaliśmy na niewielki „korek”, który skutecznie opóźnił nasze przyjazd na plac Lustgarten w okolicach katedry.
Po zakupie biletu wstępu upoważniającego do odwiedzenia wszystkich obiektów biorących udział w Nocy Muzeów udaliśmy się ponownie do Katedry Berlińskiej (zwiedzaliśmy ją już podczas 26 Nocy Muzeów w styczniu). Tym razem pomimo dużo większej liczby odwiedzających udało nam się dotrzeć na kopułę katedry i podziwiać okolicę.
O godz. 20.00 nad plac przed katedrą i Altes Museum nadleciał, zapowiadany przez organizatorów helikopter. Z nieba na zgromadzony tłum ludzi spadł „descz wierszy” w postaci 100.000 kartek przygotowanych przez berlińskich poetów.
Przeczuwając, że cała rzesza ludzi po tym niesamowitym i wymagającym zręczności widowisku uda się do znajdujących się na Museuminsel (wyspa muzeów) muzeów ruszyliśmy w kierunku Pergamonmuseum. Udało nam się wejść właściwie bez kolejki. Tuż za wejściem uwagę naszą przykuł Ołtarz Zeusa.
Był to wolno stojący (nie związany ze świątynią) ołtarz poświęcony Zeusowi i Atenie Zwycięskiej (gr.Nikeforos). Zbudowany został, według projektów Menekratesa z Rodos, w latach (180-160 p.n.e.) w Pergamonie przezEumenesa II dla upamiętnienia zwycięstwa nad Galatami. Wzniesiono go pośrodku dziedzińca na drugim tarasie pergameńskiego akropolu, dzięki czemu można było go podziwiać ze wszystkich stron. Ołtarz miał kształt prostokątnej budowli, otwartej ku zachodowi, o wymiarach 36,4 x 34,2 m, z dwoma wysuniętymi bocznymi skrzydłami, między którymi biegły monumentalne schody o szerokości 20 m. Stopnie schodów zamykały także boki skrzydeł ołtarza. Powyżej cokołu (wysokości 5,5 m) umieszczony był ciągły fryz, zwany Wielkim (wysokość fryzu 2,3 m, długość 120,0 m), przedstawiający sceny z gigantomachii – walki bogów olimpijskich z gigantami. Na ścianie wschodniej uwieczniono bogów olimpijskich(Zeus, Atena, Artemida); na zachodniej – bogów ziemi i morza, a na południowej – bogów światła (Helios, Eos, Selene). Nad nim umieszczona była jońska kolumnada, złożona z 12 kolumn zamykających od zachodu rodzaj podłużnej sali – przedsionka; w głębi odpowiadało im tyleż pilastrów.
W późniejszych czasach ołtarz został zniszczony, a materiał wykorzystany przy budowie tzw. murów bizantyjskich (wzniesionych ok.700). Podczas prac wykopaliskowych, prowadzonych w latach 1878-1880 przez niemiecką ekspedycję archeologiczną pod kierownictwem Carla Humannana, odkryto płyty pokryte płaskorzeźbami. Elementy ołtarza zostały przewiezione do Berlina. W latach1911-1930 ołtarz zrekonstruowano. Po godzinie zwiedzania kolejka na zewnątrz sięgała pierwszych schodów (ok.100 m).
O godz. 22 przemieściliśmy się naszymi busami do zachodniej części Berlina w okolice Placu Poczdamskiego. Naszym kolejnym celem była Galeria obrazów i dzieła starych mistrzów. Założyliśmy, że dwie godziny w zupełności wystarczą, aby obejrzeć całą galerię. Niestety, na obejrzenie dzieł Breughla, van Eycka, Dürer, Rafaela, Tycjana, Caravaggia, Rubensa, Rembrandta Canaletta, Vermera i wielu innych, w tym polskiego malarza Daniela Chodowieckiego potrzeba dużo więcej czasu.
Pół godziny po północy stanęliśmy przed kompleksem muzeów Dahlem. Wielu z nas zastanawiało się, czy pokazywane szczególnie w amerykańskich filmach czarna magia i szmaciane lalki przebijane szpilkami są autentycznym elementem religii Voodoo. Ekspozycja przedstawiona w muzeum to efekt wieloletniej pracy i część (350 z ok. 3000 przedmiotów) zbiorów mieszkającej od ponad 50 lat na Haiti, matki 4 dzieci i żony Haitańczyka, Szwajcarki Marianny Lehmann. Kolekcja powstała głównie z myślą o obalaniu stereotypów dotyczących Voodoo.
Powstające z grobów zombie i poprzebijane szpilkami kukiełki z religią Voodoo niewiele mają wspólnego. Lalki w powyższej religii odgrywają pewną rolę jednak użycie szpilek, czy gwoździ nie ma z nią nic wspólnego. Można założyć, że poprzebijane figury to zapożyczenie z pochodzących z Kongo figur Nkisi. W praktykach Voodoo lalki służyły rozwiązywaniu ludzkich problemów lub spełniani życzeń. Przekazywały wiadomości pomiędzy światem żywych a światem umarłych. Według wierzeń Haitańczyków zombie są żywymi trupami bez wspomnień i świadomości, powstałymi z grobów dzięki magii szamana i jemu posłusznych. Dla wyznawców Voodoo, przemiana w zombie to największa kara jaka może ich spotkać.
Podstawę voodoo stanowią rdzenne wierzenia ludów zachodnioafrykańskich (szczególnie Joruba, Kongo, Fulanie) wraz z elementami religii katolickiej i spirytyzmu. Wykrystalizowała się ona na Haiti wraz ze sprowadzeniem w XVII/XVIII w. niewolników z Afryki, którym próbowano narzucać katolicyzm. Niewolnicy nie odrzucili swoich rdzennych wierzeń łącząc je z nową religią. W voodoo istnieje wprawdzie wiara w Bon Dieu (jednego Boga), nie oddaje mu się jednak czci (koncepcja deus otiosus). Istotny jest za to kult wielu miejscowych i afrykańskichloa (duchów/bogów), uważanych za tożsame z katolickimi świętymi. Te, które pochodzą z Afryki, nazywane są Rada Loa (z Dahomeju) lub Wangol Loa (z Angoli); te zaś, które objawiły się na Haiti, nazywane są Petro Loa. Słowo "voodoo" wywodzi się z języka plemienia Fulanów i oznacza duch. Wyznawcy voodoo uprawiają także kult przodków oraz czynnie włączają do swego panteonu ludzi zasłużonych dla narodu lub lokalnej społeczności.
Najważniejszymi bóstwami voodoo są:
- Oxala - bóg miłosierdzia, występuje pod postacią Jezusa
- Szango - bóg burzy, pod postacią Jana Chrzciciela
- Papa Legba - bóg strzegący granicy między światem żywych i umarłych, pod postacią św. Piotra.
- Ogoun - bóg wojny
- Erzulie - bogini miłości i płodności
- Damballah - bóg-wąż, pod postacią św. Patryka
Oprócz bóstw i innych loa czczone są duchy śmierci Guédé, którym przewodzi złowrogi Baron Samedi.
Podstawą kultu są "rytuały opętania". Ważną rolę odgrywają w nich bębny, za pomocą których wygrywa się skomplikowane polirytmie. Dzięki nim uczestnicy wchodzą w trans, podczas którego loa opanowują jedną lub więcej osób. W języku wyznawców mówi się wtedy, że "loa ujeżdża swojego konia". Osoby te zostały zazwyczaj wcześniej inicjowane w kult lub posiadają specyficzne predyspozycje do wejścia w trans.
Nieodłącznym elementem Voodoo są lustra stanowiące łącze ze światem duchów.
Zbiory Marianny Lehmann były ostatnim punktem naszej berlińskiej wyprawy. Wprawdzie chcieliśmy jeszcze odwiedzić planetarium Zeissa, jednak po godzinie 2 w nocy obiekt był już zamknięty. W Policach byliśmy tuż przed piątą rano.
(micolski)