Rajd Pieczonego Ziemniaka 2010

Kończy się powoli sezon turystyki rowerowej 2010. Z tego tytułu PKC "Sama Rama" wraz z polickim OSiR-em i SE "Łarpia" zorganizowali pierwszą jesienną imprezę pieszą pod hasłem "Policki Dzień Pieczenia Ziemniaka". Na miejsce tego turystycznego spotkania wyznaczono ośrodek wypoczynkowy OSiR w Trzebieży. Data też nie była przypadkowa, bo przypadała na dzień 23 października, który był pierwszym dniem po pełni księżyca, co w 100% gwarantowało piękną pogodę.

O godz. 12:00 na terenie ośrodka spotkało się 32 piechurów z Wanderfreunde Haffküste e.V. z Eggesin i tyleż samo członków "Samej Ramy".

1.JPG

Po przywitaniu uczestników przez organizatorów, w tym także w języku polskim przez jednego z mieszkańców Eggesin, cała grupa wyruszyła na 8 kilometrową trasę wędrówki. Na terenie ośrodka pozostały jedynie osoby przygotowujące popiół ogniska do pieczenia ziemniaków.

3.JPG
4.JPG
5.JPG

Trasa spaceru początkowo wiodła drogami i duktami leśnymi, by po pewnym czasie wejść na "czerwony szlak" a dalej na piaszczysty klif Zalewu Szczecińskiego. Dalej zeszliśmy na płyciznę brzegową Zalewu, a potem "ścieżką dzików" wspięliśmy się ponownie na wysoki brzeg. Urozmaicona trasa pełna zejść i podejść na pewno pozostanie na długo w pamięci jej uczestnikom.

6.JPG
7.JPG
8.JPG
9.JPG
10.JPG

Po ponad dwóch godzinach wędrówki wróciliśmy na teren trzebieskiej bazy OSiR-u. Tu ekipa pod kierunkiem Anety Bała zdążyła upiec ziemniaki, a także przygotowała gorącą kawę i herbatę. Wcześniej członkinie naszego klubu przygotowały ciasta "domowego wypieku", które cieszyły się wielkim powodzeniem. Oprócz pieczonych ziemniaków można było także upiec sobie kiełbaski.

11.JPG
12.JPG
13.JPG

Po posiłku zaproszono uczestników eskapady do udziału w konkursach. W konkursie "najdłuższa obierka ziemniaka" zwyciężyła Dorit Maas (dł. 39 cm) przed Heidrun Schulz (35 cm) i Eriką Brose. W konkursie "rzut ziemniakiem do koszyka" najcelniej trafiał Lutz Schulz przed Weroniką Olszewską i Winfriedem Zimmermannem. W "biegu z ziemniakiem na łyżce" (w gr. młodzieżowej) I miejsce zajął Rysiek Ziemniewicz, II m-ce Weronika Olszewska a III-ci był Felix. Natomiast w grupie dorosłych najlepszy był Jurek Król przed Moniką i Karin Zimmermann.

14.JPG
15.JPG
16.JPG
17.JPG
18.JPG

Uczestnicy konkursów otrzymali upominki rzeczowe a wszyscy biorący udział w imprezie okolicznościowe znaczki rajdowe.

19.JPG

Na zakończenie Polickiego Dnia Pieczenia Ziemniaka Przewodniczący niemieckiego Klubu Winfried Zimmermann wręczył Prezesowi Wiesławowi Gawłowi proporzec upamiętniający to międzynarodowe i turystyczne, spotkanie zapraszając jednocześnie na kolejną wędrówkę, tym razem po okolicach Ludwigshof, w dniu 5 lutego 2011 r.

20.JPG

(wgaw)

Dzień ziemniaka

Z roku na rok, dzięki mediom słychać coraz więcej o pochodzącym z Ameryki dniu ziemi. O ziemniaku będącym również owocem nowego świata jakby z przyzwyczajenia zapominamy. Tymczasem owa roślina o niepozornych kwiatach jest bohaterem wielu dramatycznych nieraz opowieści. Kto wie czy jej pożywne i bogate w witaminy bulwy nie były największym bogactwem zdobytym od ludów zza oceanu, cenniejszym od skradzionego złota i srebra, które zresztą szybko się rozpłynęło. Ziemniak bywał też przyczyną cierpień. Uzależnienie rolnictwa Irlandii od monokultury ziemniaka stało się przyczyną wielkiego głodu. W latach 1845-1849 za sprawą niepozornego grzyba Phytophtora infestans będącego przyczyną zarazy ziemniaczanej zginęło milion ludzi, zaś kolejny milion został zmuszony do porzucenia kraju ojców. W ten sposób apokalipsa, która dotknęła części najpotężniejszego wówczas państwa epoki dała początek wielkiej fali irlandzkiej emigracji, będącej jedną z sił, które stworzyły Stany Zjednoczone największą potęgę naszych czasów.
Tak czy siak w swej niemocy jesteśmy uzależnieni od karmiących nas monokultur. W dzisiejszych czasach zaledwie 20 gatunków roślin dostarcza światu 90% pokarmu roślinnego. Wybraliśmy sobie oczywiście gatunki przynoszące obfite plony. Jeśli zasmakują one nie tylko nam, i pojawi się szkodnik lub zaraza, często jedynym ratunkiem jest znalezienie odpornej odmiany. Wtedy ratunku szuka się wśród dzikich kuzynów okiełznanych dla masowych upraw roślin. Największy bank "ziemniaczanych" genów zawierający ponad 10.000 odmian występujących w naturze znajduje się w Peru, kraju kojarzącym się nieodmiennie z pyrami. Żarty żartami, ale strach pomyśleć co stałoby się, gdyby owe poletka dzikich ziemniaków zniszczyli grasujący w okolicach terroryści. Dewastując dzień w dzień skarbnicę dzikiej przyrody próbujemy, bawiąc się w bogów, wymyślać odporne mutanty. Zmodyfikowane przy użyciu genów bakterii glebowej Bt ziemniaki są toksyczne dla insektów, m.in. stonki. Jednak pomimo zapewnień właściciela patentu o ich bezpieczeństwie, szczury karmione zmodyfikowanymi bulwami cierpiały na uszkodzenia układu immunologicznego, ich mózgi były mniejsze. Jeśli nasze się jeszcze nie skurczyły, pójdźmy zatem po rozum do głowy. Cieszmy się z dzisiejszych plonów, choć nie są takie świecące, foremne i nienagannie bez skazy. Dzisiaj swojska wieś, w paroksyzmach blokowania dróg rozrzuconymi płodami, odchodzi w przeszłość. Konieczność dziejowa, prawa rynku, czy też zwykły brak wyobraźni zmusza nas do szukania pozornego wyjścia w monokulturowym, wielkotowarowym i oczywiście dotowanym rolnictwie.
A jednak póki mamy czas, czemuż by nie świętować… ziemniaka. Choć w czasach PGR-ów (Państwowych Gospodarstw Rolnych - jeśli ktoś ma krótką pamięć) katowano nas obowiązkowymi wykopkami - zawdzięczamy mu tyle pięknych chwil. Wspomnijmy choćby smak pieczonych w ognisku kartofli. Warto czasami spojrzeć za siebie. Na podobieństwo ziemniaków nasze korzenie tkwią bowiem w ziemi. Rozsiane po polach groby praprzodków użyźniają uprawy. Pojawiające się na bulwach to tu, to tam tak zwane "oczy" przypominają o nieprzewidywalności świata. Tymczasem ziemniaki, nawet jeśli zwać je kartoflami, są takie przyziemne… Cóż taki czas - jesień jest porą gromadzenia, będących darem ziemi, zapasów. Jeśli jeszcze zostało coś do dodania - to chyba tylko - smacznego i na zdrowie!

ŚCIĄGAWKA:

325 ROCZNICA SPROWADZENIA ZIEMNIAKÓW DO POLSKI

Minęło już ponad 400 lat od czasu, kiedy hiszpańscy marynarze przywieźli z Ameryki do Europy (1565 rok), bulwy ziemniaka, masowo uprawiane przez Indian już ok. 3500 lat temu. W Peru i Chile jeszcze dziś można spotkać kartofle rosnące dziko. W latach 60-tych XVI wieku rozpoczęto uprawę ziemniaków w Europie, lecz wkrótce o nich zapomniano. Do Anglii ziemniaki trafiły w 1586 roku, a car Rosji Piotr I sprowadził je pod koniec XVII wieku. W rezultacie za pierwszego odkrywcę bulwy ziemniaczanej uznano angielskiego wiceadmirała i pirata Francisa Drake, który odbył podróż dookoła świata po Magellanie i znowu przywiózł do Europy ziemniaczane bulwy. Współcześni Dreke'a sądzili, że jadalną częścią ziemniaka nie są bulwy, lecz zielone owoce. Z niecierpliwością czekano więc na ich dojrzewanie i pożółkłe jagody gotowano w cukrze. Oczywiście smak tego wywaru był obrzydliwy. Jeden z hodowców zauważył wszakże, że ogrodnicy (uprawiający ziemniaki w ogrodzie) od czasu do czasu pieką w popiele coś bardzo smacznie pachnącego i jedzą z dużym apetytem. Były to właśnie ziemniaki. Jednak po tym odkryciu uznano, że ziemniaki to roślina egzotyczna i nie nadaje się do masowego spożycia. Przeszkodą szerokiego rozpowszechnienia ziemniaków w Europie w XVI - XVII wieku stała się okoliczność, że stosowano je do potraw w stanie niedojrzałym. Niedojrzałe, jeszcze gorzkawe w smaku bulwy zawierały nadmierną ilość substancji trujących dla organizmu człowieka. Stąd powstało błędne mniemanie o tym, że ziemniaki są trujące, a chłopi nadali im nawet nazwę "diabelskiego jabłka". Dopiero w XVIII wieku władze niemieckie, mając na uwadze niezadowolenie społeczeństwa z powodu częstych klęsk głodu, próbowały walczyć zarówno z głodem, jak i z "buntownikami" wprowadzając ziemniaki i zmuszając ludzi do ich akceptacji. Spośród niemieckich prowincji, zgodnie stawiających opór przeciw wprowadzeniu uprawy ziemniaków, szczególnie przodowały Prusy. Represje, a także okoliczność, że narzucona siłą roślina okazała się bardzo smaczna i pożywna, dopięły swego: ziemniaki stopniowo zaczęto uprawiać i spożywać na terenie całych Niemiec. W II połowie XVII wieku uprawą ziemniaków zainteresowali się Francuzi.
Ziemniak, kartofel (solanum tuberosum) to gatunek z rodziny psiankowatych, jest jedną z najważniejszych roślin jadalnych świata, powszechnie uprawiana w klimacie umiarkowanym, rzadziej ciepłym, dostarcza bulw skrobiowych spożywczych, pastewnych lub przemysłowych (produkcja alkoholu, krochmalu itd.). Ta krzaczasta bylina w części podziemnej posiada pędy (tzw. stolony) i bulwy zwane kłębami, u nasady naziemnych łodyg ma kwiaty. Są one białe, różowe lub fioletowe, jej owoc - to zielona jagoda, zawiązująca się po zapyleniu przez owady i przekwitnięciu kwiatów. Bulwy zawierają do 20 % skrobi. Największe uprawy ziemniaków notuje się w Rosji, Polsce i Stanach Zjednoczonych. Dzięki pracy botaników wyhodowano m.in. odmianę ziemniaka słodkiego tzw. batat. Do Polski ziemniaki przywiózł prawdopodobnie z wiedeńskiej wyprawy (1683 r.) Jan III Sobieski i również w naszym kraju początkowo hodowano je jako rośliny ozdobne lub ciekawostki botaniczne. Jako roślina jadalna,(przede wszystkim w Wielkopolsce) ziemniaki zostały już być cenione od II połowy XVIII wieku, które wówczas nazywano "pyry", "pyrki" (od państwa, z których pochodziły - Peru).

zebrał i opracował: Wiesław Gaweł

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-NonCommercial-NoDerivs 3.0 License