Zorganizowania kolejnej wycieczki rowerowej tym razem o charakterze poznawczym podjął się Krzysiek zwany Śiwobrodym. Toteż w sobotę 7 września 2013 r. spotkaliśmy się tym razem pod pomnikiem "Trzech Orłów" w Szczecinie.

Mimo, że tego dnia organizowanych było wiele imprez dla cyklistów to frekwencja dopisała i o peleton ruszył z jasnych Błoni przez Arkonkę by ścieżkami rowerowymi dotrzeć do Muzeum Techniki i Komunikacji przy ul. Arkońskiej. Tu Krzysiek zamienił się w prelegenta i wskazał na wiele ciekawostek związanych z prezentowanymi tu pojazdami o różnym przeznaczeniu.
Dalej trasa wycieczki prowadziła pod Bramę Kolejową Stoczni Szczecińskiej, gdzie wcześniej odbywało się rozładowywanie tramwajów z wagonów kolejowych na tory tramwajowe (w Szczecinie mają ten sam rozstaw szyn).
Jadąc wzdłuż Odry cała kawalkada rowerzystów dotarła pod szczeciński Browar. Jednak mimo wielu prób nikomu nie udało się wprowadzić wycieczki na teren tej firmy więc oglądamy zakład piwowarski z zewnątrz.
O godz. 12:30 meldujemy się w Motowozowni PKP Wzgórze Hetmańskie. Tu czeka pan Roman Szymański wieloletni opiekun wagonu motorowego SN 61 Ganz. Był wieloletnim maszynistą prowadzącym ten pojazd, dziś opiekun i miłośnik historii tego typu pojazdów.




25 osobowa grupa cyklistów słuchała, fotografowała i zaglądała do każdego zakamarka. Obawy nasze i pana Szymańskiego są wielkie, ten Ganz to przedostatni egzemplarz w Polsce i może pójść "na złom" - a może szczecińskie Muzeum techniki i Komunikacji skusi się i odkupi ten pojazd od PKP ratując go dla zwiedzających.


Imprez rowerowych w tym dniu było wiele. Do motowozowni, do Ganza pojechało czterech członków Samej Ramy natomiast Jurek z Jackiem i jeszcze paroma odważnymi umówili się w Dobrej szczecińskiej, by stąd pojechać do Pasewalku.

Pierwszy przystanek to Rothenklempenow i średniowieczna wieża obserwacyjno-obronna. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów jesteśmy nad niezwykle czystym z piaszczystą plażą jeziorem Großer Koblentzersee.


Docieramy do Pasewalku, zwiedzamy zabytki, trafiliśmy też na polsko-niemiecki festyn również z akcentami militarnymi.


Wracamy przez Löcknitz, robimy fotkę z wieżą zamkową w tle i jedziemy nad piękne jezioro Löcknitzsee, gdzie trafiamy na 1000-letni dąb (Tausendjährige Eiche). Potem już tylko Lubieszyn i rozjechaliśmy się planując kolejną wycieczkę.



(adalbert)
(marekz)
(jana)
(lech)
(jurek)
(jacek)