Już po raz czwarty uczestniczyliśmy w Berlińskiej Długiej Nocy Muzeów. Zaprzyjaźniona z klubem firma jak zwykle, sprawnie i bez problemów przetransportowała nas tym razem nie na miejsce oficjalnego rozpoczęcia imprezy, ale bezpośrednio pod pałac Britz. Obawiając się długich kolejek, jak to zwykle bywa w letnich edycjach nocy muzeów, postanowiliśmy pojechać prosto do miejsca, które miało odsłonić przed nami tajemnice z życia Elżbiety Bawarskiej, cesarzowej Austrii i królowej Wegier.
Nasza wiedza i wyobrażenie o Sissi, opiera się głównie na filmach, poczynając od niezapomnianej roli Romy Schneider (Sissi, 1955). W pałacu Britz, mogliśmy podziwiać wystawę poświęconą ponad 40 filmom o cesarzowej jak i oryginalne kostiumy z pierwszego filmu.
W następnych salach czekały na nas równie niesamowite atrakcje. Oryginalne pamiętniki, diamentowe gwiazdy, ofiarowywane przyjaciołom przez Sissi, jedyna jasna suknia, którą cesarzowa założyła po samobójstwie syna Rudola, oraz dwie kolejne z siedmiu zachowanych na świecie. Widzieliśmy również replikę słynnej biżuterii rubinowej z kryształami Swaovski. W jednym z pomieszczeń, można było wypróbować oryginalnych kremów, których używała cesarzowa, zaliczana w ówczesnych czasach do najpiękniejszych kobiet na świecie. Aby zachować urodę, stosowała jednak nie tylko kremy. Częstymi praktykami były okłady z cielęciny na twarz, stosowane na noc. Uwielbienie dla gimnastyki, a przede wszystkim mistrzowskiej jazdy konno, pozwalały zachować jej wagę 45-52 kg, przy wzroście 172 cm. Poranna toaleta, w tym czesanie trwały często kilka godzin.
W osobnym pomieszczeniu dowiedzieliśmy się w jaki sposób została zamordowana Sissi oraz obejrzeliśmy kopie aktu zgonu i oryginalne wydanie gazet z opisem zbrodni. 10 września 1898 roku w Genewie w Szwajcarii, Elżbieta została zamordowana przez włoskiego anarchistę Luigiego Lucheni, który wbił jej szpilę prosto w serce. Sissi nie zauważyła zranienia, wstała po całym zdarzeniu i je zlekceważyła. Dopiero po jakimś czasie kiedy poczuła sie gorzej, wezwano lekarza. Cesarzową przetransportowano natychmiast do hotelu, jednak było juz za późno. Na jej ciele w okolicach serca odkryto niewielką rankę i plamkę krwi.
Kolejnym punktem w naszym planie zwiedzania było Muzeum Historii Naturalnej. Byliśmy tam już w stycznu, więc większy opis znajduje się w tutaj. Do opisu dodamy jedynie ciekawostkę o Archaeopteryxie. okazowi zwierzęcia łączącego w sobie cechy dinozaurów z cechami ptaków, będącego bezpośrednim dowodem na istnienie ogniwa ewolucyjnego łączącego gady i ptaki. Okaz ten stał się jedną z najsławniejszych skamieniałości świata. Jest to jeden z dziesięciu odkrytych okazów Archaeopteryxa i jednocześnie najbardziej kompletny.
Okaz odnaleziono w niemieckich Solnhofen w pokładach jurajskich w 1880. Odkupiony od znalazcy za 150 marek, sprzedany został do muzeum za 30 tys. Obecnie ubezpieczony jest na kwotę 17,5 mln Euro.
kręg z części ogonowej
Bursztyn z okolic Kamienia Pomorskiego - 9750 g
Po spotkaniu z dinozaurami udaliśmy się do Galerii Starych Mistrzów, także po raz kolejny. Niestety poświęcone na zwiedzanie 2 godziny poprzednim razem wystarczyły na zwiedzenie połowy z 64 sal wystawowych.
Równo o północy przed Kulturforum odbyło sie wspólne śpiewanie. Poszczególni wykonawcy zaprezentowali kilka utworów z przełomu czterech stuleci, a na koniec wszyscy zebrani zaśpiewali wspólnie “Der Mond ist aufgegangen” - jedną z piękniejszych niemieckich pieśni wieczornych.
Wracając postanowiliśmy zrobić jeszcze parę fotek pod Bramą Brandenburską. Kolejne zwiedzanie berlińskich muzeów już w styczniu.
(micolski)