XXXI Długa Noc Muzeów w Berlinie

Tym razem tylko w 8 osób, kontynuowaliśmy nasze długonocne zwiedzanie berlińskich muzeów. Miasto przywitało nas wymarzoną na zwiedzanie pogodą. Na miejscu byliśmy już o 17-tej – dzięki punktualności i niezawodności zaufanej firmy, która wiozła nas również i tym razem, więc wybraliśmy się do Sony Center i pyszną kawę do pobliskiej kawiarni przy Ebertstrasse. Noc zaczynała się o 18.



Zwiedzanie rozpoczęliśmy od małej korekty planów, skoro naprzeciwko mieliśmy Science Center Medizintechnik, postanowiliśmy sprawdzić naszą odwagę podczas spaceru na wąskiej kładce umieszczonej kilkanaście pięter nad ruchliwą berlińska ulicą, ewentualnie głęboką przepaścią. Przy okazji przetestowaliśmy parę innych „zabawek” i można było ruszać dalej.


W ruinach klasztoru Franciszkanów mieliśmy odkryć Berlin z czasów średniowiecza. Kowal i kilka niewiast zajmujących się czesaniem bawełny i wyrobem naczyń z trawy, nie zrobiło na nas oszałamiającego wrażenia. Cóż, może gdyby organizatorzy wcześniej odwiedzili „Jarmark Augustiański” w Jasienicy…


Kolejnym punktem naszej nocnej wędrówki było Zoo-Akwarium. Usytuowane od 1913 roku przy berlińskim zoo stanowi największy na świecie zbiór mieszkańców mórz, rzek i jezior. Obok wielu gatunków ryb znajdziemy również gady, płazy i owady. Do 1939 roku zgromadzono w obiekcie 8532 osobniki z 746 gatunków. W nocy z 23 na 24 listopada 1943 na muzeum, prosto do hali z krokodylami spadła bomba lotnicza niszcząc budynek prawie do fundamentów. Obecnie około tysiąca gatunków reprezentuje 13 tys. zwierząt.


Zbliżała się godzina dwudziesta i zapowiadane przez organizatorów karmienie rekinów. Tłum zwiedzających był ogromny, ledwo udało nam się dopchać w pobliże akwarium. Miejsca przy samej szybie zajęli najmłodsi, którzy z zaciekawieniem, ale i z przerażeniem wpatrywali się w przepływające pod samym nosem olbrzymy.


Po ponad dwóch godzinach z lekkim niedosytem, przydała by się jeszcze z godzinka na zwiedzanie, opuściliśmy budynek akwarium. W oddali czekał Dali.

Wystawę 450 grafik tego najsłynniejszego z surrealistów, trzeba było zobaczyć i nie przeraziła nas pięćdziesięciometrowa kolejka. Niestety wewnątrz nie można było robić zdjęć. Fascynujący paranoiczno-krytyczny świat projektanta logo lizaków Chupa Chups robi niesamowite wrażenie.


Nieco po godzinie 23 podjęliśmy decyzję o opuszczeniu jednego z punktów w naszym programie. Do baraków robotników przymusowych III Rzeszy wrócimy z pewnością przy kolejnych wyprawach. Na niebie zza chmur powoli zaczęły wyglądać gwiazdy i planety. Czas na obserwatorium astronomiczne.

Niestety po przybyciu na miejsce mogliśmy jedynie obejrzeć symulacje nieba nad Berlinem. Obserwację gwiazd i planet uniemożliwiło całkowite zachmurzenie nieba. Szkoda. Powróciliśmy więc do budynku, gdzie obejrzeliśmy zgromadzone tam eksponaty i film z lądowania łazika Curiosity.


Na kolejną wyprawę w styczniu 2013, zapraszam już dzisiaj.


(micolski)
(miza)

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-NonCommercial-NoDerivs 3.0 License